2 marca 2011

Przez lata nikt w Zagłębiu nie nosił koszulki z "dychą", aż do soboty...

W Lubinie znowu napięcie na linii klub - kibice. Fani zarzucają władzom, że te zapomniały, iż koszulka z numerem "10" została zastrzeżona po śmierci Pawła Piotrowskiego. I dały ją innemu piłkarzowi. Klub zaś pyta retorycznie, czy aby na pewno w tych atakach drugiej stronie chodzi o pamięć po tragicznie zmarłym zawodniku. 



Piotrowski grał w Zagłębiu od sezonu 1995/96 do roku 2002. Wystąpił w ponad stu meczach, był podstawowym piłkarzem Miedziowych. 23 lipca tamtego roku zginął w wypadku samochodowym niedaleko Nowej Soli. Miał 27 lat. Razem z nim życie straciła jego żona i dwójka dzieci. 

Lubińscy kibice zwrócili się wówczas do władz klubu z prośbą o zastrzeżenie numeru "10", z którym "Fiure" występował w Zagłębiu. I tak się stało. Albo inaczej, tak się wszystkim wydawało. Przez lata nikt bowiem w Zagłębiu nie nosił koszulki z "dychą", aż do soboty. Wówczas w 78. minucie w meczu z Koroną ma boisku z tym numerem na plecach pojawił się Deniss Rakels. 

Kibice nie mogli i nie mogą uwierzyć, w to co zobaczyli. I już w trakcie spotkania dali temu wyraz dezaprobaty. Z kolei na fanowskiej stronie zaglebie.org pojawił się poświęcony ku temu tekst o wymownym tytule "Klub zapomniał, kibice pamiętają". Choć gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że i tam na forum pojawiały się mniej radykalne opinie, między innymi takie, że czas leczy rany i trzeba iść dalej, że Piotrowski nie był jednak legendą klubu, że numer "10" jest ważny w każdej drużynie i nie ma sensu go blokować. Pamięć o piłkarzu można za to pielęgnować na inne sposoby. 

Ataki kibiców spowodowały reakcję klubu. I przyznać trzeba, że Miedziowi przyjęli dosyć... ciekawą linię obrony. Na oficjalnej stronie internetowej pojawił się tekst, w którym ustosunkowują się do zarzutów. Choć może nie tyle się ustosunkowują, co w pewien sposób kibiców pouczają i dyscyplinują. 

"Na pogrzebie zjawiła się garstka osób. Najbliższa rodzina, znajomi, koledzy z boiska, prezes klubu, niewielu kibiców.W tym roku mija 9 lat od jego śmierci. Rocznica wypada 23 lipca. Jeśli wspominamy go teraz, to dlaczego znacznie wcześniej, przez te wszystkie lata nie słyszeliśmy o hucznych akcjach przypominających o nim? Jest wprawdzie memoriał organizowany w Kożuchowie i to ważne... Ale pytanie jest inne ....gdzie są nasze inicjatywy?" - pisze klub i jednocześnie pyta, czy przypadkiem sprawa Piotrowskiego to nie kolejny "pretekst do punktowania konkretnych osób". (Aktl. Ostatecznie tekst zniknął potem ze strony) 

W tym miejscu dodajmy, że od dłuższego czasu na linii kibice - klub trwa konflikt. W największym skrócie, fani zarzucają prezesowi Jerzemu Kozińskiemu i jego ludziom nieudolne zarządzanie Zagłębiem. I podczas spotkań niejednokrotnie dają temu wyraz. 

Kto w tych przepychankach ma rację? No, wygląda na to, że Miedziowi jednak zapomnieli o tym, że kiedyś numer zastrzegli. Oczywiście, symbolicznie, bo o symbol tu przecież chodzi. Zagłębie kilkukrotnie bowiem potwierdzało jakie znaczenie ma owa "dziesiątka". Zresztą, najlepszy przykład jest taki, że przez te wszystkie lata nikt koszulki z tym numerem nie zakładał. Poza tym w maju ubiegłego roku w oficjalnym serwisie ukazał się tekst o Piotrowskim, a w nim taki oto fragment: 

"Koszulkę naszego klubu ubierali różni środkowi pomocnicy. Nierzadko wyjątkowi, jak Zejer, Kowalski, Iwański, czy właśnie Piotrowski. To ostatni zawodnik, który w Zagłębiu grał z numerem 10 na plecach. Na prośbę kibiców ten numer został zastrzeżony. Choćby to niech uświadomi tym z Was, którzy nie pamiętają Pawła z boiska, jak istotny dla naszego klubu był to piłkarz." 

Kibice po raz kolejny dostali więc jasny komunikat, jak w klubie traktowana jest sprawa Ś.P. Pawła Piotrowskiego i jego numeru. Ciężko ich się teraz czepiać o to, że chcą to szlachetne, jakby nie było, postanowienie respektować. 

źródło: Jacek Stańczyk, Wirtualna Polska 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz